i kontakt z nim ma kolosalne znaczenie dla przebiegu leczenia i rehabilitacji. Z jego ust "sczytujemy" info o diagnozie , leczeniu. Z wielu form kontaktu najbardziej potrzebna jest rozmowa. " Rozmawiaj ze mną".
Z wielu form kontaktu z pacjentem potrzebna jest rozmowa.
Dotyczy postawy osób prowadzących terapię (lekarz, pielęgniarka, terapeuta, logopeda, rehabilitant)
• „ Twój pacjent ma potrzebę opowiedzenia o swoim bólu i problemach z tym związanych, ty potrzebujesz pełnego wglądu w stan jego zdrowia i samopoczucia psychicznego,
• podczas wizyta w sali pacjenta powiedz mu, że zawsze masz dla niego czas i jesteś gotów do rozmowy z nim,
• pacjent powinien być przekonany, że go dokładnie słuchasz i rozumiesz; bądź skoncentrowany,a jeśli czegoś nie rozumiesz – mów o tym.
• Nie oceniaj, nie krytykuj wypowiedzi oraz stanu pacjenta, to może pogłębić poczucie beznadziejności sytuacji w jakiej się znalazł,
• Nie pozwól, by to odczucie udzieliło się tobie. Ty niesiesz nadzieję,
• Podczas rozmowy z pacjentem przyglądaj mu się, śledź mimikę twarzy i grę ciała. Mów do niego i tylko do niego;
• Znajdż czas , aby zajrzeć do sali pacjenta – daj znać, że jesteś i czuwasz. Buduj jego poczucie bezpieczeństwa;
• Twoje troski i lęki mogą odbijać się na pacjencie. Ważne jest z jakim bagażem przychodzisz na spotkanie,
• Ty także uczysz się od pacjenta sposobu przeżywania jego cierpienia, być może pokory. Wspólodczuwanie tego stanu wzmacnia poczucie sensu, ujawnia własną radość życia,
• Towarzyszenie osobie w jej cierpieniu jest dużym przywilejem i darem, wykorzystaj go w pełni.
Inne formy kontaktów pozawerbalne
+ kontakt wzrokowy - szczere i uważne spojrzenie, obserwacja pacjenta mogą być żródłem informacji zwłaszcza gdy pacjent nie mówi,
+ dotyk w przypadku osoby cierpiącej może wynikać z czynności pielęgnacyjnych (zamierzonych) oraz być wyarzem czułości, obecności, kontaktu,
+ staraj się, by we wzajemnym kontakcie rodziło się "ciepło" sprzyjające bliskości.
Czasami zasmucają mnie decyzje lekarzy..
Rok temu pan Marek zakończył radioterapię jako wstępne leczenie przy nowotworze krtani II stopniu zaawansowania klinicznego.
Guz niewielki pod kieszonką krtaniową. Nie chcieli usuwać. Na razie 32 lampy.
Po roku pojawił się guz w węzłach chłonnych szyi, szybkie badania KT i rezonansu. Guz powiększył się.
Kiedyś mój ordynator (niestety już nie żyjący) powiedział : najpierw chirurgia, potem radio i chemoterapia. Ciało naświetlane trudno "kroi się "i tak samo goi. Istnieje prawdopodobieństwo, że krtań zostanie usunięta w całości ( po radioterapii Marek nosi tylko rurkę tracheotomijną gdyż podduszał się).
W ciągu roku mogły pojawić się wznowy. I tak myślę, co jest mniejszym złem? Co ważniejsze, sztuka lekarska czy dobro pacjenta?.
Pewnie to nie na moją blond głowę pytanie. Jasny gwint
opisany w powyższym poście. To co teraz napiszę jest tylko moją próbą interpretacji zmiany metod leczenia naszej choroby, opartą na autopsji moich kilku pacjentów oraz rozmów z osobami z podobnymi doświadczeniami.
Od 2-3 lat obserwuję wleczeniu po stwierdzonym nowotworze krtani: radioterapia, chemoterapia bez laryngektomii czyli usunięcia guza. Chemoterapia w cyklach : tydzień w szpitalu i dwa tygodnie w domu. I tak przez rok!.
Kontrolne badanie tomografii potwierdza zastój nowotworu z dnia rozpoczęcia leczenia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum